Obserwatorzy

niedziela, 9 czerwca 2013

#1 LOUIS

- Louis, ja wychodzę! – krzyknęłam, i nałożyłam kurtkę – Za 15 minut będę. Idę tylko do sklepu!
- Dobrze, kotek! – powiedział.
Wyszłam z domu i rozejrzałam się, czy nie ma tu jakichś paparazzi. Na szczęście nie było. Bycie dziewczyną gwiazdora takiego jak Louis Tomlinson nie było zbyt łatwe. Ale dziś był 5 grudzień, było strasznie zimno. Nawet paparazzi mają układy odpornościowe. Kiedy znalazłam się obok sklepu, zauważyłam tam małego chłopczyka. Trząsł się z zimna. Miał na sobie ładną, czarną kurtkę, wełnianą czapkę i szalik. Nie wyglądał jak bezdomny czy coś w tym rodzaju. Podeszłam do niego i zapytałam:
- Cześć. Jestem [T.I]. Co tu robisz?
- Uciekam.
- Od kogo? – zapytałam zdziwiona.
- Od samotności…
- A skąd uciekłeś?
Chłopiec zamyślił się:
- Mogę ci zaufać? – zapytał.
- Jasne. – odpowiedziałam, i uśmiechnęłam się ciepło.
- Z domu dziecka…. Mama i tata dwa lata temu wyprowadzili się do nieba… I teraz tam mieszkam.
Zasmuciłam się:
- Ile masz lat? – zapytałam.
- Siedem.
- A imię?
- Thomas.
- A więc Thomas. Masz ochotę na gorącą czekoladę? – zapytałam, uśmiechając się ciepło.
- Yhym…. – powiedział i pokiwał wesoło głową.
Chwyciłam jego małą rączkę i skierowaliśmy się w stronę najbliższej kawiarenki.


- Dziękujemy pani, że przyprowadziła go tutaj. Uciekł rano.
- Nie ma za co. Mogę z nim jeszcze porozmawiać?
- Oczywiście. Siedzi w pokoju 14.
Pokiwałam głową i wyszłam z gabinetu dyrektorki domu dziecka. Skierowałam się w stronę pokoju 14. Zapukałam i usłyszałam głos Thomasa:
- Proszę.
Weszłam do środka i zobaczyłam, że Thomas bawi się klockami:
- [T.I]…… Dziękuje za czekoladę. – powiedział.
- Nie ma za co. Przyszłam się pożegnać…. Wiesz, powiedziałam mojemu chłopakowi, że wrócę za 15 minut, a nie było mnie 4 godziny. Telefon zostawiłam w domu. – wstałam i podeszłam do drzwi.
- [T.I] ?
- Tak?
- Odwiedzisz mnie jutro? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, że tak. – powiedziałam.
Uśmiechnął się i…. przytulił mnie. Otuliłam go ramionami. Potrzebował ciepła i miłości. Postanowiłam mu je dać.


Weszłam do domu, i od razu ujrzałam twarz zgniewanego Louisa:
- Gdzie byłaś? – zapytał ze złością.
- Czemu jesteś taki zły?
- Bo pewnie znowu mnie zdradziłaś, jak wtedy w Nowym Jorku!
Moje oczy zalały się łzami:
- Przecież wiesz, że wtedy zostałam zgwał…. – nie dokończyłam, bo zalałam się łzami – Jesteś potworem! – dodałam i pobiegłam do naszej sypialni.
- A teraz nabieram podejrzeń, ze to wcale nie był gwałt – krzyknął za mną.
- Nie na widzę cię! – wrzasnęłam.
Zamknęłam się w sypialni. Louis dobijał się do niej:
- [T.I]! Otwórz….. Przepraszam!
- Spierdalaj! – powiedziałam .
Odszedł od drzwi i zostawił mnie samą. Wiedział, że mnie zranił…. Wtedy, w nowym Jorku…. One Direction miało koncert, a ja postanowiłam wcześniej wrócić do hotelu. I wtedy mnie zgwałcono…. Ponownie zalałam się łzami na samo wspomnienie o tym. Rzuciłam się na łóżko i zasnęłam.


Obudziłam się o 11 i szybko odbyłam poranną toaletę. Gdy się ubrałam, po cichutku otworzyłam drzwi i zeszłam na dół. Louis spał na kanapie. Założyłam buty, a chłopak się obudził:
- Gdzie idziesz? – zapytał.
- Znowu cię zdradzić, wiesz?
- [T.I], ja….
- Nie tłumacz się! Zachowałeś się nieludzko….. – powiedziałam i wyszłam z domu.



- Hej Thomas! – powiedziałam do chłopca i usiadłam obok niego.
- Cześć, [T.I]. Pociągasz mnie na sankach?
- Dobrze. – powiedziałam i chwyciłam go za rączkę.
Chłopiec ubrał się i wyszliśmy na dwór. Usiadł na sankach, a ja go ciągałam. Miał taką zabawę! Śmiał się:
- A może ulepimy bałwana? – zapytałam.
- Dobrze. – odpowiedział, i zaczął toczyć ze śniegu „brzuch” bałwana.
Pomagałam mu. Po 15 minutach ulepiliśmy go. W międzyczasie Thomas pobiegł po marchewkę. Wzięłam go na ręce i podniosłam. Włożył „nos” bałwana. Usłyszałam za sobą:
- Bardzo ładnie.
Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa:
- Thomas, biegnij do środka. Za 15 minut przyjdę.
Chłopiec pobiegł. Louis chwycił mnie za rękę, ale ja ją zabrałam:
- Śledziłeś mnie?
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- Dlatego, że zacząłeś na mnie naskakiwać! I powiedziałeś….
- Wiem, co powiedziałem i żałuje tego!
Nie wytrzymałam, i wtuliłam się w jego tors:
- Nigdy więcej tak nie mów, błagam….. – szepnęłam.
- Nie powiem….. Obiecuję….

< 24 grudnia, 2012 >

- No to, Thomas, witaj w nowym domu…. – powiedziałam, i przytuliłam go.
- Wow… Jak tu pięknie… - powiedział chłopiec.
Louis przytulił mnie i powiedział:
- Skoro już mamy Thomasa, to….. – uklęknął - [T.I], wyjdziesz za mnie?
Zaśmiałam się i powiedziałam:
- Oczywiście… - i ucałowałam go.
Louis włożył mi na palec pierścionek. Byłam taka szczęśliwa. Thomas podszedł do Louisa i powiedział:
- Louis, ty to masz wyczucie czasu – twoje urodziny, święta i rocznica zaręczyn…. Co jeszcze? – zapytał.
- Mów mi tato. – powiedział Tommo i przytulił Thomasa.
- A mnie mamo… - powiedziałam i również go przytuliłam.
To były zdecydowanie nie zapomniane święta.




KOMENTUJCIE ;D TROCHĘ KRÓTKI, ALE JAK NA REAKTYWACJĘ BLOOGA CHYBA WYSTARCZAJĄCY ;)

4 komentarze: