- Louis, ja wychodzę!
– krzyknęłam, i nałożyłam kurtkę – Za 15 minut będę. Idę
tylko do sklepu!
- Dobrze, kotek! –
powiedział.
Wyszłam z domu i
rozejrzałam się, czy nie ma tu jakichś paparazzi. Na szczęście
nie było. Bycie dziewczyną gwiazdora takiego jak Louis Tomlinson
nie było zbyt łatwe. Ale dziś był 5 grudzień, było strasznie
zimno. Nawet paparazzi mają układy odpornościowe. Kiedy znalazłam
się obok sklepu, zauważyłam tam małego chłopczyka. Trząsł się
z zimna. Miał na sobie ładną, czarną kurtkę, wełnianą czapkę
i szalik. Nie wyglądał jak bezdomny czy coś w tym rodzaju.
Podeszłam do niego i zapytałam:
- Cześć. Jestem
[T.I]. Co tu robisz?
- Uciekam.
- Od kogo? –
zapytałam zdziwiona.
- Od samotności…
- A skąd uciekłeś?
Chłopiec zamyślił
się:
- Mogę ci zaufać? –
zapytał.
- Jasne. –
odpowiedziałam, i uśmiechnęłam się ciepło.
- Z domu dziecka….
Mama i tata dwa lata temu wyprowadzili się do nieba… I teraz tam
mieszkam.
Zasmuciłam się:
- Ile masz lat? –
zapytałam.
- Siedem.
- A imię?
- Thomas.
- A więc Thomas. Masz
ochotę na gorącą czekoladę? – zapytałam, uśmiechając się
ciepło.
- Yhym…. –
powiedział i pokiwał wesoło głową.
Chwyciłam jego
małą rączkę i skierowaliśmy się w stronę najbliższej
kawiarenki.
- Dziękujemy pani, że
przyprowadziła go tutaj. Uciekł rano.
- Nie ma za co. Mogę z
nim jeszcze porozmawiać?
- Oczywiście. Siedzi w
pokoju 14.
Pokiwałam głową
i wyszłam z gabinetu dyrektorki domu dziecka. Skierowałam się w
stronę pokoju 14. Zapukałam i usłyszałam głos Thomasa:
- Proszę.
Weszłam do środka
i zobaczyłam, że Thomas bawi się klockami:
- [T.I]…… Dziękuje
za czekoladę. – powiedział.
- Nie ma za co.
Przyszłam się pożegnać…. Wiesz, powiedziałam mojemu
chłopakowi, że wrócę za 15 minut, a nie było mnie 4 godziny.
Telefon zostawiłam w domu. – wstałam i podeszłam do drzwi.
- [T.I] ?
- Tak?
- Odwiedzisz mnie
jutro? – zapytał z nadzieją w głosie.
- Oczywiście, że tak.
– powiedziałam.
Uśmiechnął się
i…. przytulił mnie. Otuliłam go ramionami. Potrzebował ciepła i
miłości. Postanowiłam mu je dać.
Weszłam do domu,
i od razu ujrzałam twarz zgniewanego Louisa:
- Gdzie byłaś? –
zapytał ze złością.
- Czemu jesteś taki
zły?
- Bo pewnie znowu mnie
zdradziłaś, jak wtedy w Nowym Jorku!
Moje oczy zalały
się łzami:
- Przecież wiesz, że
wtedy zostałam zgwał…. – nie dokończyłam, bo zalałam się
łzami – Jesteś potworem! – dodałam i pobiegłam do naszej
sypialni.
- A teraz nabieram
podejrzeń, ze to wcale nie był gwałt – krzyknął za mną.
- Nie na widzę cię! –
wrzasnęłam.
Zamknęłam się w
sypialni. Louis dobijał się do niej:
- [T.I]! Otwórz…..
Przepraszam!
- Spierdalaj! –
powiedziałam .
Odszedł od drzwi i
zostawił mnie samą. Wiedział, że mnie zranił…. Wtedy, w nowym
Jorku…. One Direction miało koncert, a ja postanowiłam wcześniej
wrócić do hotelu. I wtedy mnie zgwałcono…. Ponownie zalałam się
łzami na samo wspomnienie o tym. Rzuciłam się na łóżko i
zasnęłam.
Obudziłam się o
11 i szybko odbyłam poranną toaletę. Gdy się ubrałam, po
cichutku otworzyłam drzwi i zeszłam na dół. Louis spał na
kanapie. Założyłam buty, a chłopak się obudził:
- Gdzie idziesz? –
zapytał.
- Znowu cię zdradzić,
wiesz?
- [T.I], ja….
- Nie tłumacz się!
Zachowałeś się nieludzko….. – powiedziałam i wyszłam z domu.
- Hej Thomas! –
powiedziałam do chłopca i usiadłam obok niego.
- Cześć, [T.I].
Pociągasz mnie na sankach?
- Dobrze. –
powiedziałam i chwyciłam go za rączkę.
Chłopiec ubrał
się i wyszliśmy na dwór. Usiadł na sankach, a ja go ciągałam.
Miał taką zabawę! Śmiał się:
- A może ulepimy
bałwana? – zapytałam.
- Dobrze. –
odpowiedział, i zaczął toczyć ze śniegu „brzuch” bałwana.
Pomagałam mu. Po
15 minutach ulepiliśmy go. W międzyczasie Thomas pobiegł po
marchewkę. Wzięłam go na ręce i podniosłam. Włożył „nos”
bałwana. Usłyszałam za sobą:
- Bardzo ładnie.
Odwróciłam się i
zobaczyłam Louisa:
- Thomas, biegnij do
środka. Za 15 minut przyjdę.
Chłopiec pobiegł.
Louis chwycił mnie za rękę, ale ja ją zabrałam:
- Śledziłeś mnie?
- Czemu mi nie
powiedziałaś?
- Dlatego, że zacząłeś
na mnie naskakiwać! I powiedziałeś….
- Wiem, co powiedziałem
i żałuje tego!
Nie wytrzymałam,
i wtuliłam się w jego tors:
- Nigdy więcej tak nie
mów, błagam….. – szepnęłam.
- Nie powiem…..
Obiecuję….
<
24 grudnia, 2012 >
- No to, Thomas, witaj
w nowym domu…. – powiedziałam, i przytuliłam go.
- Wow… Jak tu
pięknie… - powiedział chłopiec.
Louis przytulił
mnie i powiedział:
- Skoro już mamy
Thomasa, to….. – uklęknął - [T.I], wyjdziesz za mnie?
Zaśmiałam się i
powiedziałam:
- Oczywiście… - i
ucałowałam go.
Louis włożył mi
na palec pierścionek. Byłam taka szczęśliwa. Thomas podszedł do
Louisa i powiedział:
- Louis, ty to masz
wyczucie czasu – twoje urodziny, święta i rocznica zaręczyn….
Co jeszcze? – zapytał.
- Mów mi tato. –
powiedział Tommo i przytulił Thomasa.
- A mnie mamo… -
powiedziałam i również go przytuliłam.
To były
zdecydowanie nie zapomniane święta.
REAKTYWACJA! YAY! Świtny Imagin ;p
OdpowiedzUsuń♥
OdpowiedzUsuńSuper <33
OdpowiedzUsuńAle super ;**
OdpowiedzUsuńhttp://closertotheedge1.blogspot.com/